Na wstępie przepraszam, że nie dodałam żadnego wpisu od przyjazdu do Kambodży. Ale zrozumcie, dzieje się tu tak dużo, że niestety nie miałam czasu na zebranie myśli i opublikowanie notki. Dzień był bardzo bardzo intensywny, dopiero teraz, o 24, leżąc już w łóżku znalazłam chwilę na nadrobienie zaległości.
Przejdźmy do konkretów! Od momentu przyjazdu do Phnom Phen ( a raczej na jego przedmieścia) wiedziałam, że trafiłam na świetnych ludzi w niesamowitym miejscu. Do tej pory razem ze mną przyjechało ośmiu wolontariuszy. Ja, Rita (Portugalia), Marisa ( Portugalia), Nadia (Szwajcaria), Sebastian (Niemcy), Mike, Fred i Eyzen (wszyscy trzej z Tajwanu). Wszyscy są świetni, mili, otwarci i weseli! Znamy się dopiero dwa dni, a rozmawiamy ze sobą jakbyśmy znali się od lat : )
Szkoła, w której uczymy jest bardzo nowoczesna, jak na kambodżańskie warunki (niektóre polskie szkoły mogą się wstydzić!). Najbardziej zadziwiła mnie w niej niesamowita organizacja, porządek i dyscyplina. Wszystkie dzieci noszą mundurki, identyfikatory, nauczyciele również muszą być jednakowo ubrani, w szkole jest zakaz rozmawiania w języku kmerskim (ponieważ wszystkie dzieci realizują anglojęzyczny program), poziom znajomości angielskiego przez dzieciaki jest bardzo bardzo wysoki! Siedmioletnia dziewczynka bez krępacji opowiedziała mi o swoim dniu, o tym co lubi, czego nie, rozumiała wszystkie moje pytania i na nie odpowiadała! Wyobrażacie sobie taką rozmowę z siedmioletnim dzieckiem w Polsce? Ja nie ; P Oczywiście to są wyjątki, te dzieciaki płacą za szkołę i są niesamowicie zmotywowane do nauki. Jeśli chodzi o znajomość angielskiego w restauracjach, sklepach, na ulicy- nie ma najmniejszych szans na dogadanie się :( niestety menu w większości restaurcji jest tylko w języku kmerskim, więc bawimy się w zgadywanie i zamawiamy co popadnie - zazwyczaj na szczęście dobrze trafiamy! :)
Miasto (choć jest brudne, głośne, zatłoczone) posiada niesamowity urok, jak już pisałam, Kambodża jest zdecydowanie mniej rozwinięta niż Wietnam, ale równie cudowna i czarująca.
Nie potrafię wyjaśnić, co urzekło mnie tak w tej części świata, ale z każdym dniem pobytu przekonuję się, że mogłabym tu się przeprowadzić! ;)
W czwartek planujemy wyjazd nad morze lub do świątyń Angkor Wat, więc po weekendzie oczekujcie długiego wpisu!
Dobranoc ; )
PS! Dzisiaj dodaję dużą porcję zdjęć!








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz